Kończę właśnie pracę nad czterema artykułami naukowymi dot. edukacji zdalnej. Ten wpis można traktować jako efekt uboczny tych prac. 🙂
Będzie o jednym aspekcie edukacji zdalnej – ocenianiu. To ta kwestia, która zmieniła się o 180 stopni od wiosny do jesieni 2020. Przypomnę, że wiosną mieliśmy do czynienia z „ocenami empatycznymi”, a nawet z propozycjami automatycznego promowania wszystkich uczniów do kolejnej klasy (pomysł RPD, szybko storpedowany przez MEN). A jesienią? Jesienią nauczyciele dokręcili śrubę. Dlaczego? Przede wszystkim uświadomili sobie, że ocenianie uczniów wiosną nie było sprawiedliwe, ponieważ często było to ocenianie… rodziców (syndrom konkursu matematycznego „Kangur”). Ponadto zrozumieli, że w tym czasie nie dysponowali narzędziami pozwalającymi ocenić rzeczywistą wiedzę swoich uczniów. Stało się więc jasne, że muszą wykorzystać inne, skuteczniejsze metody egzekwowania wiedzy. I udało się im – znaleźli wiele metod, czasem mocno zaskakujących, które łącznie nazywam „zoomterrorem”. Można je podzielić na trzy grupy:
Metody wykorzystywane przed sprawdzianem, np.:
– konieczność „omiecenia” kamerą całego pokoju ucznia (włącznie z zajrzeniem pod biurko) – prawdopodobnie w celu sprawdzenia, czy nie ukrył się tam korepetytor (nie, to nie żart)
– zamknięcie drzwi przed sprawdzianem, aby nikt nie mógł wejść do pokoju dziecka
– zamknięcie drzwi i nakazywanie siadania tyłem do drzwi – aby było widać, czy ktoś nie wchodzi do pokoju w trakcie sprawdzianu
– wymóg ustawiania lustra za uczniem – aby nauczyciel mógł na bieżąco sprawdzić, czy uczeń nie ściąga
– konieczność pokazania do kamery rąk w celu sprawdzenia, czy uczeń nie ma gdzieś ukrytych ściągawek.
Metody wykorzystywane w trakcie sprawdzianu, np.:
– nagłe polecenie pokazania całego pokoju kamerą – w celu sprawdzenia, czy nikt poza uczniem się w nim nie znajduje
– włączenie mikrofonu na pełną głośność – aby zebrał ew. szepty podpowiadających rodziców lub ukrytych korepetytorów
– ułożenie sprawdzianu z pytaniami w ten sposób, że nie można do nich wrócić i poprawić (np. po skonsultowaniu się z kimś)
– dyktowanie podczas sprawdzianu po jednym zadaniu i wyznaczenie bardzo krótkiego czasu na odpowiedź – aby nie było czasu na żadne podpowiedzi.
Metody wykorzystywane w trakcie odpowiedzi na ocenę, np.:
– konieczność patrzenia przez ucznia prosto w obiektyw – tak, aby nie mógł korzystać z notatek czy ściągawek
– zasłanianie oczu rękoma, chustką, szalikiem – w celu jak wyżej
– konieczność podpierania głowy podczas odpowiedzi – w celu jak wyżej.
Liczę, że stosowanie tych metod to margines (choć właściwie nie powinienem – z moich badań to nie wynika). Generalnie zastanawia mnie, skąd w ogóle przychodzi nauczycielom do głowy stosowanie metod ewidentnie naruszających prawo do prywatności? Czy nie mają świadomości, że dokładne omiatanie kamerką pomieszczenia, w którym dziecko się uczy (niekoniecznie własnego pokoju), to naruszanie jego godności??? 😮