COVID3

Uczniowie pod ścianą?

Pan Premier podczas dzisiejszej konferencji prasowej powiedział m.in.: „Nie widzę powodu, by wybory prezydenckie czy egzaminy maturalne się nie odbywały. Oczywiście wszystko będzie musiało się odbyć przy zachowaniu różnych środków”…

Dziennikarze i politycy pochwycili, rzecz jasna, wątek wyborów prezydenckich. Szczerze mówiąc, trochę to dziwne – zamiast zająć się tym, co naprawdę istotne (życie i zdrowie!!!), dają się wodzić za nos jak dzieci i grzeją od wielu dni temat, który sam się rozwiąże, ponieważ wiadomo, że wybory się nie odbędą 10 maja – wszak w najlepszym wypadku będziemy wtedy na spadkowej części krzywej zakażeń, ale przecież cały czas z wieloma nowymi zakażonymi dziennie i z dziesiątkami tysięcy ludzi objętych kwarantanną.

Gdyby jednak doprowadzono na siłę do tych wyborów (w polskiej polityce nie ma rzeczy niemożliwych), to sądzę, że wiele osób po prostu na nie pójdzie. Nawet z grona zdecydowanych przeciwników obecnego prezydenta. Skoro pięć lat wytrzymali z prezydentem Dudą, to wytrzymają jeszcze pięć, a zdrowia i życia nie warto narażać – tak będzie pewnie brzmieć ich sposób myślenia.

Mówiąc krótko: wyobrażam więc sobie, że rządzący będą chcieli postawić pod ścianą 30 milionów wyborców, ale że uczestnictwo w wyborach nie jest obowiązkowe, więc spora część z nich nie weźmie w nich udziału. I nie spotkają ich z tego tytułu żadne konsekwencje.

Ano właśnie – wyborca przymuszany do udziału w wyborach w warunkach wygasającej (oby) pandemii może ponad prawo do głosowania postawić swoje życie i zdrowie. A maturzyści? Co wtedy, gdy zostaną zmuszeni do udziału w egzaminie dojrzałości, ale nie będą chcieli w nim uczestniczyć z obawy o własne zdrowie? Czy będą mogli powiedzieć NIE bez żadnych konsekwencji? Czy negatywnym efektem takich indywidualnych decyzji miałoby być zamknięcie młodym ludziom drogi na wymarzone studia w tym roku?

Rozumiem, że kalendarz sprawił, że termin matur jest sklejony z terminem wyborów prezydenckich, więc dopóki nie zostaną odwołane wybory, nie zostanie też zmieniony termin egzaminu dojrzałości. Tak oto znów polityka góruje nad dobrem zwykłych ludzi, nad dobrem naszych dzieci. To jest straszne!

 

PS: O egzaminie ósmoklasisty w ogóle nie piszę, bo termin kwietniowy to już kompletna fikcja – głupota lub naiwność. Albo znów polityka.

Comments are closed.