MEN-Pion

Podmienili Ministra?

Już kilka dni minęło od czwartkowej konferencji Premiera, Ministra Zdrowia oraz Ministra Edukacji Narodowej. A ja ciągle pod ogromnym wrażeniem tego ostatniego. Pozytywnym. 🙂

Tak, tak, wiem, że za późno poinformował o przesunięciu egzaminów ósmoklasisty i matur, choć, prawdę mówiąc, nie ekscytowałem się nimi, bo przecież było wiadomo, że w planowanym terminie ich nie będzie (pisałem o tym prawie miesiąc temu). No tak, usłyszeliśmy, że „najwcześniej w czerwcu”, czyli niby mało konkretnie, chociaż pokazuje to, że już jest gdzieś tam o góry świadomość, iż nie skończy się to za tydzień czy dwa. W tym kontekście można też narzekać, że zamknięcie szkół przedłużyli tylko na kilkanaście dni, zamiast powiedzieć od razu, że to potrwa do końca maja albo do końca roku szkolnego. No OK, zgoda, można się czepiać. Ale w tych trudnych czasach warto umieć odnajdywać też elementy pozytywne, promyczki, nawet minipromyczucie nadziei, że będzie dobrze, że nasz Pan Minister zmienia się na lepsze.

Znalazłem!

Po pierwsze – jest coś, co spotkało się z generalnym potępieniem w mediach i środowisku nauczycielskim. Oto Pan Minister stwierdził, że „nam” udało się przestawić na nauczanie zdalne. To teza sama w sobie dość dyskusyjna, no ale media i belfrzy zaczęli czepiać się czegoś innego – że oto minister Piontkowski sobie przypisuje zasługi w tym względzie. Ależ nie – spójrzmy na to inaczej: on utożsamia się z nauczycielami, podziela ich troskę, rozumie ich trud itd. Czyż to nie wspaniałe?!? Widać wspólny wróg (tu: koronawirus) jednoczy! Nie ma już ministerstwa i belferstwa – teraz jest jedność, jesteśmy „my”!

Po drugie – Pan Minister podziękował nauczycielom, rodzicom i uczniom za ich trud. Skromnie, ale pięknie. Znaczy rozumie, znaczy obserwuje, znaczy docenia. Wraz z kwestią wcześniejszą odczytywać to można optymistycznie jako pierwszy krok na drodze przywracania godności nauczycielom. Za kilkadziesiąt czy kilkaset kroków może będzie nowa siatka płac – dzięki której pensje nauczycielskie nie będą rosły jedynie wraz ze wzrostem płacy minimalnej! Kto wie, może to pierwszy krok – czyli ten krok najważniejszy?

I trzecia rzecz. Pan Minister, zwracając się do uczniów (ściślej: do ósmoklasistów i maturzystów), rzekł: „Kochani!”. Skromnie, ale z troską, nieco nawet z Tokarczukowską czułością. Miło się zrobiło! Siadłem i pomyślałem, że podmienili nam Pana Ministra…

Naprawdę miło. Inna rzecz, że dziwne to czasy, kiedy człowiek się cieszy, gdy polityk, minister nie warczy na innych (szczególnie tych, których wspieranie ma wpisane w ministerialną misję). No ale trzeba się cieszyć z rzeczy drobnych, z takich pozytywnych, choćby chwilowych przemian. Zatem się cieszę.

Comments are closed.