Nie lubię obrażać ludzi, nie czynię tego publicznie i nie lubię też, gdy w dyskusjach internetowych pojawiają się słowa wulgarne czy obraźliwe.
Ta myśl wróciła do mnie, gdy czytałem ostatnio w sieci liczne i bardzo emocjonalne reakcje na rozmaite wypowiedzi Pana Ministra Piontkowskiego, włącznie z epitetami, wśród których „idiota” jest dość łagodnym. Z jednej strony – rozumiem rozgoryczenie czy wkurzenie nauczycieli, mające zresztą swoje źródła (w odniesieniu do tego ministra) jeszcze w zeszłorocznym strajku. Z drugiej – mam poczucie, że jednak nie wypada, że nauczyciele to przecież ludzie z wyższym wykształceniem, że dzieciaki – ich wychowankowie mogą przeczytać w sieci, co piszą ich wychowawcy.
Tym razem nie poprzestałem jednak na tej ogólnej refleksji, sięgnąłem do źródeł, wrzuciłem w wyszukiwarkę: „sjp idiota” i otrzymałem: „idiota – potocznie: mężczyzna ograniczony, nieodpowiedzialny, naiwny”.
Zatem „idiota” bez wątpienia jest obraźliwe i nie powinno funkcjonować w dyskusji publicznej. Ale treściowo – pasuje czy nie? Znalazłem z ostatniego tygodnia dwie ciekawe wypowiedzi ministra. Pierwsza dotyczy zaplanowanego na 20 kwietnia egzaminu ósmoklasisty – jest krótka:
Decyzja o zawieszeniu zajęć do 10 kwietnia nie zmieniła kalendarza szkolnego…
Aha… Komentarz dalej. I druga, która odbiła się szeroki echem w mediach, a dotyczy pracy z uczniami na odległość:
To jest szansa na to, aby nauczyciele także pokazali, że nie tylko potrafią strajkować i ubiegać się o wyższe wynagrodzenie, ale także są po prostu dobrymi wychowawcami i nauczycielami.
Jak to skomentować? Trzeba być id… To znaczy trzeba mieć ograniczone horyzonty, aby nie widzieć, na jakim etapie rozwoju epidemii jesteśmy w Polsce. No przecież nie w miejscu, gdy krzywa potwierdzonych zachorowań spada, nie na jej wypłaszczeniu, nawet nie na szczycie – ba, idziemy mocno w górę i nawet nie wiemy, ile jeszcze do tego szczytu mamy. Dwa tygodnie, a może cztery? No a na pewno nie jest tak, że za niespełna miesiąc da się bezpiecznie przeprowadzić egzamin ósmoklasisty. Właściwie już wiadomo (nie oszukujmy się!), że nie będzie też matur w pierwotnym terminie. Widzą to zwykli ludzie, którzy potrafią czytać wykresy, analizować dane. A czy Pan Minister tego nie widzi? Czy nie ma rządowych danych i prognoz? Czy naprawdę jest tak naiwny, że wygłasza takie nieodpowiedzialne słowa? A może odwrotnie – ma dane, wszystko rozumie, ale ma swoich słuchaczy (nauczycieli, rodziców) za id…, to znaczy za osoby ograniczone i naiwne? Tak czy siak – źle.
A ten drugi cytat – ech, szkoda pisać. Bo czy to odpowiedzialne po raz kolejny dowalać nauczycielom, okazywać publicznie pogardę „swoim ludziom”, zamiast wspierać ich, wzmacniać, doceniać – pamiętając, że to przecież na nich za chwilę będzie ciążyła odpowiedzialność za utrzymanie w ryzach uczniów i realizację nieszczęsnej podstawy programowej w trudnych warunkach pracy na odległość i – być może – nawet przez najbliższe trzy miesiące, do końca roku szkolnego? Czy Pan Minister tego nie rozumie?
Przyznam, że jako obywatela mnie to potwornie wkurza. Bo niezależne od tego, czy rządzi prawica, lewica czy centrum, chciałbym, aby ministrami byli ludzi odpowiedzialni, szanujący swoich obywateli, kulturalni. I tak po prostu, po ludzku – przyzwoici.