No i się stało: decyzją Ministra Edukacji i Nauki od najbliższego poniedziałku znów będzie dla wszystkich edukacja zdalna. Przy tej okazji warto zwrócić uwagę na kilka spraw:
Po pierwsze – realnie jest to edukacja zdalna wprowadzona na 6 dni: 3 dni przedświąteczne (20-22 grudnia) i 3 po Nowym Roku (3-5 stycznia). Potem mamy Trzech Króli, z reguły wolny 7 stycznia i – być może – powrót do szkół w poniedziałek 10 stycznia.
Po drugie – jest to wprowadzenie edukacji zdalnej dla wszystkich rodzajów szkół i wszystkich klas. To istotne, ponieważ podczas wcześniejszych fal pandemii było dość duże zróżnicowanie: część województw miała zdalne wcześniej, poza tym z reguły klasy I-III przechodziły na nauczanie zdalnej najpóźniej, a wracały z niego najwcześniej.
Po trzecie – jest to wprowadzenie nauczania zdalnego dla wszystkich, choć od września znaczna część szkół pracowała już zdalnie bądź hybrydowo, najwięcej 3 grudnia 2021 – blisko 26% (patrz: wykres poniżej). W liczbach wygląda to dobitniej: te 26% w dniu 3 grudnia to 5751 placówek.
Po czwarte – wykres jest dość dziwny, mocne wzrosty i spadki. Jest to efekt cykli tygodniowych: zwykle w poniedziałek liczba szkół z nauczaniem zdalnym/hybrydowym spadała, gdyż w weekend kończyła się kwarantanna, a od wtorku znów następowały wzrosty – aż do piątku. A w kolejnym tygodniu znów tak samo…
Po piąte – mimo tej niesforności wykresu można z niego wyczytać, że sytuacja w szkołach wskazuje, że jesteśmy za szczytem pandemii. I to jest ciekawe, że nauczanie zdalne wprowadzono nie podczas wznoszenia się na szczyt czwartej fali, nawet nie na jej szczycie, ale kiedy zaczęła już delikatnie odpuszczać. Pewnie jest w tym jakaś głębsza myśl, znana tylko ministrom…